Niezdalni – kwestia komunikacji

Czy pamiętacie, w jaki sposób korzystaliśmy kiedyś ze starych, poczciwych maili? Ile elektronicznych listów frunęło wówczas między nami w sieci? Odnajdowaliśmy się w tym nowym świecie komunikacji, w którym każde słowo i zdanie można do woli kształtować, a jednocześnie nie gubić analogowego sensu opowieści.

A dzisiaj? Bryndza. Nikt już nie pisze maili. Chyba że ze służbowego adresu. Komunikacyjne odkrycie pierwszej dekady XXI wieku padło na ołtarzu kolejnych form technologicznych innowacji.

Kiedy wysyłam rodzinny mail załączając wśród adresatów moich dwudziestoparoletnich, rozrzuconych po świecie kuzynów, nie liczę na ich odpowiedź.

Generacje komunikatorów zmienialiśmy szybciej niż rękawiczki. Nie zauważyliśmy, że coraz częściej zmieniały nas samych, ich rzekomych użytkowników, w komunikacyjny ludzki plankton.

Każdy coś gdzieś pisze i komunikuje, niewielu na to zwraca uwagę. Oczywiście poza nieustanie czujnymi systemami przetwarzania oceanu danych. Z czata na czat jesteśmy dla tych systemów coraz bardziej przewidywalni i coraz mniej interesujący.

Minione miesiące dostarczyły nowych wrażeń i wiedzy o naszych komunikacyjnych skłonnościach.

Wraz z pracą zdalną do biur i domów wkroczył zwyczaj spotykania się na odległość. Od przedszkolaków po biznes i administrację powierzyliśmy naszą tożsamość i prywatność kolejnym platformom komunikacyjnym.

Brzmią fanfary na cześć zdalnej komunikacji i gigantycznych postępów na drodze cyfryzacji. Uczymy się optymalnego spojrzenia w kamerkę, prężymy muskuły przed ukrytym audytorium, akceptujemy chrypiące głosy i deformujące twarze obrazki. Trzeba się adoptować. Polubiliśmy ten stan.

Kiedy byłem wiceministrem pracy z przekonaniem i mizernym efektem zabiegałem o legalizację zdalnej pracy. Dziś, pracując w domowym biurze uczestniczę w implementacji tego planu.

Podczas on-linowych debat, spotkań, szkoleń i pogawędek udostępniamy komunikatorom nie tylko nasze twarze, myśli, ale też firmowe dokumenty, tajemnice, strategie.

Nie przekonują mnie zwolennicy poglądu, że mamy do czynienia ze zmianą nagłą i radykalną. To kolejny, siedmiomilowy krok w procesie konwersji na czas cyfrowy i transferu ludzkich kompetencji na rzecz sztucznej inteligencji, które starałem się opisać w wydanej w 2019 roku książce „Przestarzały jak człowiek”.

Przestarzały jak człowiek

 

Czas pokaże czy formy komunikacji, które dziś uważamy za zbawienie, przejdą do historii szybciej niż pisanie maili.

Nawet się nie obejrzymy, a świat nie będzie już potrzebował naszych zdalnych konferencji?

 

Fot. Darek Delmanowicz, „Na granicy…cierpliwości”, O!ZNAKI PRACY 2020