ministerstwo pracy

Na pograniczu

W Ministerstwie Pracy wylądowałem jak spadochroniarz z innego paradygmatu. Po doświadczeniach menedżerskich w instytucjach kultury, edukacji i w biznesie, bez legitymacji partyjnej i zamiaru robienia politycznej kariery. Bez gwarancji, że spadochron się otworzy. Z przekonaniem, że projekty społeczne i zagraniczne, które wcześniej zrealizowałem dają mandat, żeby skoczyć. Zadanie polegało na przygotowaniu ministerstwa do prezydencji Polski w Radzie Unii Europejskiej. Było na tyle ciekawe i inspirujące, że zaryzykowałem.

To był czas innych oczekiwań, wyobrażeń i nadziei związanych z UE. Entuzjazm przekraczania zanikających granic. Możliwość legalnej pracy w Europie i uczestniczenia w podejmowaniu decyzji dotyczących UE. Konfrontacja europejskiego marzenia z realiami. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Dziś pisanie o pozytywnych doświadczeniach obecności w Unii Europejskiej może brzmieć naiwnie i mało realistycznie. Dominuje napięcie, czasem agresja. Powszechna niepewność, lęk przed migracją i integracją, utrata zaufania do instytucji europejskich. Utożsamianie unijnej administracji z Europą. Księgowanie zysków i strat. Obawa jednych przed katastrofą Unii Europejskiej i nadzieja innych, że ta katastrofa nas ocali. Obraz radykalnie odmienny od optymizmu, planów związanych z projektem europejskim i procesu społecznego, który umożliwił jego realizację. Wielu Polaków z tego optymizmu i procesu skorzystało. Polecam wpis na blogu:

Euro Polacy

Ani tamten optymizm nie był taki naiwny i bezwarunkowy, ani dzisiejsze obawy nie muszą być samospełniającą się przepowiednią. Żyjemy w czasie dekonstrukcji lub jeśli ktoś woli zmiany paradygmatów. To nie jest prosta zamiana zdewaluowanej poprawności politycznej na nową. Argumentacja może tracić znaczenie z godziny na godzinę. Każda argumentacja. Trzeba ją z dnia na dzień aktualizować.

Pozostaje przekonanie, że sporo zależy od tego, jak potrafimy zarządzać zmianą i sytuacją, w której się znaleźliśmy. Czy stać nas na marzenia, żeby można je było konfrontować z realiami?

Instytucje

Poznanie nowego paradygmatu zajęło mi trochę czasu, sporo kosztowało, ale nie żałuję. W Ministerstwie Pracy nieprzerwanie odpowiadałem za sprawy zagraniczne, w tym negocjacje projektów legislacyjnych UE, umów międzynarodowych, porozumień, reprezentowanie Polski na forum Unii Europejskiej, Parlamentu Europejskiego, ONZ, MOP, OECD, G20. Udział w spotkaniach Grupy Wyszehradzkiej, Trójkąta Weimarskiego, bilateralnych, seminariach, konferencjach. Sporo się tego zebrało. Każdy projekt o innym znaczeniu, wymagający innego podejścia. Praca w Komitecie Europejskim Rady Ministrów, potem Komitecie ds. Europejskich, Radzie Programowej Współpracy Rozwojowej przy Ministrze Spraw Zagranicznych, Zespole ds. Polonii i Polaków za Granicą, Zespole ds. Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwojowej, Zespole ds. Społecznej Odpowiedzialności Przedsiębiorstw. Czasem jałowa, do bólu przewidywalna, kiedy indziej ciekawa, potrzebna, a niekiedy fascynująca. Zawsze z kompetentnym i, co równie ważne, życzliwym wsparciem ekspertów Ministerstwa, za co jestem im ogromnie wdzięczny.

Prezydencją Polski w UE planowałem zakończyć pracę w administracji, ale po rozmowie z przyszłym ministrem, Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, zmieniłem zdanie. To była mocna, niestety tylko czasem doceniana, kadencja tego Ministerstwa. Cieszę się, że mogłem uczestniczyć w tych pracach i zdarzeniach.

Projekty i priorytety

Najciekawsze projekty? Każdy z nich zasługuje na odrębne opowiadanie. Istotne, że tworzyły całość. Z mojego punktu widzenia numer jeden to urlopy rodzicielskie.  Proces, który umożliwił ich wprowadzenie, wszystko, co poprzedzało i tworzyło tę zmianę.

urlop rodzicielski

Karta Dużej Rodziny – wyjątkowa na skalę światową.

karta dużej rodziny

Rozwiązania dotyczące opieki nad dziećmi do lat trzech, poprzedzone przyjęciem już w 2011 roku stosownej ustawy (m.in. Maluch, który wystartował jeszcze za poprzedniej kadencji i Maluch na uczelni). Programy dla osób starszych (projekt Senior Wigor z ogromnym potencjałem na przyszłość, założenia polityki senioralnej na lata 2014–2020,  program Aktywności Społecznej Osób Starszych). Systemowa zmiana w świadczeniach rodzinnych pod kryptonimem „złotówka za złotówkę” polegająca na próbie odwrócenia demoralizującej zasady przyznawania świadczeń rodzinnych w sposób zachęcający do ukrywania dochodów i pracy na czarno. Świadczenia rodzicielskie dla osób bez uprawnień do urlopu rodzicielskiego, które nie bez przyczyny przeszły do historii jako „kosiniakowe”. Ruchomy czas pracy, możliwość godzinowego wykorzystania dni do opieki nad dzieckiem, inne zachęty i ułatwienia godzenia pracy i życia poza pracą. Stworzenie nowej architektury zasad zawierania umów terminowych.  mi. in. poprzez wyeliminowanie, na gruncie Kodeksu Pracy, możliwości zawierania w nieskończoność umów na czas określony. Program wsparcia na starcie dla młodych przedsiębiorców… Warto pamiętać, że wiele z tych projektów, o ile wymagały trybu ustawy, przyjmowanych było z poparciem całego Parlamentu. Niemal jednogłośnie.

Schody

Najtrudniejsze projekty? Jak zdefiniować słowo trudne, kiedy pracuje się w Ministerstwie Pracy? Skomplikowane? Wymagające? Czasochłonne? Nowatorskie? Tam nie ma miejsca, żeby się specjalnie roztkliwiać nad problemami czy wyzwaniami. Trzeba je po prostu rozwiązywać i pokonywać, nie popadając przy tym w dewastujący pośpiech, zachowując czas na refleksję, konsultacje, dialog. Mając świadomość, że każde słowo może zostać użyte nie tylko przeciwko tobie, ale co ważniejsze, przeciwko projektowi, który chcesz zrealizować. Każde jest w ten czy inny sposób rejestrowane i weryfikowane. Każdy błąd to potencjalna katastrofa. Każda decyzja może nieść skutki dla tysięcy, a często milionów ludzi. Dla ich osobistego i naszego wspólnego budżetu. To jest wpisane w projekt. Wstajesz rano i wiesz, że za chwilę będziesz te decyzje podejmował. Chcesz je skonsultować, ale nie możesz być pewien intencji konsultantów. Masz wątpliwości? Powinieneś je rozwiać, zanim będą mieli je twoi oponenci. Ciekawa praca.

Kiedy zastanawiałem się, czy przyjąć propozycję pracy w Ministerstwie, rozmawiałem z ludźmi, których opinię cenię, a ze zdaniem się liczę. Zachęcali i przekonywali, że właśnie w polityce społecznej, będą rozgrywać się najważniejsze batalie, tam będzie można najwięcej pożytecznego zrobić. Mieli rację.

Pod górkę

Na pewno do najbardziej wymagających należały negocjacje dotyczące delegowania pracowników. Urlopy rodzicielskie, wbrew pozorom, też miewały pod górkę. Nie chodzi mi o publicznie wałkowany dylemat dotyczący rodziców pierwszego kwartału, bo nigdzie jak w tym ruchu społecznym, kompetentnym i zdeterminowanym nie znaleźliśmy tak silnego wsparcia dla projektu. To akurat było jedno z najpogodniejszych doświadczeń pracy w Ministerstwie i wspólnie pracowaliśmy na pozytywny finał. Podobnie wspominam współpracę z tymi dziennikarzami, którzy z wiedzą, doświadczeniem, dociekliwością i znajomością rzeczy potrafią komentować sprawy społeczne. Ta współpraca była domeną rzecznika prasowego MPiPS Janusza Sejmeja i to jego umiejętność kontaktu z mediami odegrała decydującą rolę,  Myślę, że naprawdę trudne były projekty, które wynikały wprost z decyzji koalicyjnych.

Projekty najbardziej kontrowersyjne? Z tych, które prowadziłem, najwięcej emocji było wokół możliwości wydłużania okresów rozliczeniowych czasu pracy do maksymalnie 12 miesięcy. Z perspektywy wdrożenia tego projektu okazało się, że sposób, w jaki został wprowadzony, nie spowodował kataklizmu na rynku pracy. Przeciwnie. Takiej wersji broniłem w Parlamencie. Zarządzanie procesem zmian prawa pracy, a czasem powstrzymywania przed nimi, możliwe było dzięki fantastycznemu zespołowi prawników Ministerstwa i dialogowi, często nieformalnemu, z partnerami społecznymi. Żałuję, że nie udało się pozyskać wystarczająco dużo zwolenników dla napisanego w Ministerstwie nowego działu VI Kodeksu Pracy dotyczącego czasu pracy. Nad nowym Kodeksem pracuje teraz Komisja Kodyfikacyjna. W polityce, jak w życiu, nie wystarczy mieć rację, ważne, żeby ta racja miała swój czas.

Ze spraw mniej spektakularnych, ale ważnych, kilka umów z cyklu „Zwiedzaj i Pracuj” z Nową Zelandią, Australią i Japonią umożliwiających młodym Polakom wyjazdy łączące pracę zarobkową z pobytem turystycznym. Dwustronne porozumienia o współpracy z Chinami, Austrią, Królestwem Niderlandów, Danią.

To tylko wybrane projekty. Było ich znacznie więcej. Tym większy szacunek dla obecnego kierownictwa Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej, że wprowadzając nowe projekty, zdecydowali się kontynuować te, które zostały przez nas zainicjowane. Jasne, że muszą być oceniane, modyfikowane, muszą ewoluować. Dla równowagi dodam, że projekt zmian w urlopach macierzyńskich był opracowywany już w 2007 roku. Wchodząc na drogę systemowych rozwiązań w uprawnieniach rodzicielskich, korzystaliśmy również z wcześniejszych diagnoz i propozycji. Nie znam aksjomatu, który przesądza, że politykę społeczną trzeba uprawiać politycznie.

Ludzie

Jednym z najważniejszych doświadczeń pracy w Ministerstwie pozostanie dla mnie współpraca z ekspertami. Nie wierzcie w stereotyp urzędnika administracji. Oczywiście, na poparcie każdej tezy można znaleźć dowody i przykłady. Dużo zależy od tego, czego się szuka. Jeśli chce się szukać, znajduje się perły. Nie tylko wśród ekspertów, dyrektorów. Ja z takimi osobami pracowałem. Kompetentnymi, świetnie wykształconymi, przygotowanymi do swojej pracy, wrażliwymi na sprawy społeczne, a jakby tego było mało, z poczuciem humoru, dystansem do życia i pracy, mimo że to przecież praca na polu minowym. Można i warto być czasem spadochroniarzem z innego paradygmatu. Pod warunkiem, że ma się wokół siebie profesjonalnych saperów. I warto, dla dobra sprawy, od czasu do czasu, zmieniać paradygmat.

Ilustracja wpisu: Aleksander Kobzdej, 1950, Muzeum Narodowe we Wrocławiu, archiwum.rp.pl

styczeń 2017