urlop rodzicielski

Każdy, kto miał coś do powiedzenia w sprawie urlopu rodzicielskiego, opowie wam swoją historię. Będzie miał swoją rację. Taki to był projekt. Moja opowieść, człowieka, który wraz z ekspertami Ministerstwa Pracy, tworzył i pisał ustawę o urlopach rodzicielskich, jest nieco inna. Nie ma w niej słów takich jak dzietność, demografia, wskaźnik urodzeń.  Znam wagę i znaczenie tych słów. Nadają ton współczesnej narracji w polityce społecznej, a jednak w mojej opowieści ich nie ma. Ważniejszy jest pierwszy rok życia dziecka. Wyjątkowy. Naukowcy potrafią go fachowo opisać. Rodzice i dzieci doświadczają, przeżywają i mają swój punkt widzenia.

Geneza

Podczas prezydencji w Radzie UE w 2011 roku, w imieniu wielu państw UE, skutecznie podważyliśmy celowość przyjęcia projektu Komisji Europejskiej planującej zmiany w dyrektywie dotyczącej urlopów macierzyńskich. Prezentując stanowisko Rady w Parlamencie Europejskim kwestionowałem nie tyle sens proponowanych zmian, szczególnie, że dla Polski były wówczas neutralne,  ale próbę wprowadzenia ich kosztem rozwiązań funkcjonujących w poszczególnych państwach. Jednocześnie przyglądałem się tym rozwiązaniom z uwagą, porównując je z obowiązującymi w Polsce. Mieliśmy już za sobą wydłużenie urlopu macierzyńskiego do dwudziestu tygodni, wprowadzenie dodatkowego urlopu macierzyńskiego i urlopu ojcowskiego. Ileż krytyki nasłuchaliśmy się za urlop ojcowski. Jedni za wszelką cenę chcieli go nazwać tacierzyńskim i najchętniej wprowadzić obligatoryjnie, inni kpili z opieki ojca nad małym dzieckiem, bo nie uchodzi, wbrew tradycyjnym wartościom. Byliśmy konsekwentni, że ojcowski i że wprowadzamy go jako opcję, wybór, a nie obligo. Ten, z początku tygodniowy, potem dwutygodniowy urlop ojcowski był sygnałem, zaproszeniem do rozmowy. Spodziewałem się, że poważna dyskusja w sprawie urlopów ojcowskich jest dopiero przed nami. Chyba nigdy do niej nie doszło.

Projektowanie marzeń

Marzyłem, żeby nie było w Polsce nieuzasadnionej asymetrii między pełnopłatnym, ale stosunkowo krótkim urlopem macierzyńskim w pierwszych osiemnastu tygodniach życia dziecka – bo tyle urlopu macierzyńskiego zastaliśmy – a niepłatnym (poza składkami) urlopem wychowawczym. Zbyt radykalna, nieracjonalna, nagła, przedwczesna była ta zmiana. Chodziło o to, żeby stworzyć rodzicom nie tylko większy komfort opieki nad małym dzieckiem, ale umożliwić im podjęcie decyzji o powrocie do pracy w dłuższym okresie niż kilkanaście tygodni od urodzin dziecka. Dlatego pierwszym krokiem, jaki zrobiliśmy, było wydłużenie urlopu macierzyńskiego do dwudziestu tygodni i wprowadzenie dodatkowego, dobrowolnego urlopu macierzyńskiego, który stopniowo mógł być wykorzystywany od dwóch do sześciu tygodni. Zapisaliśmy w Kodeksie Pracy konsekwentne, stopniowe, przewidywalne dla wszystkich rodziców i pracodawców wydłużanie tych urlopów aż do 2014 roku.

Rok pierwszy

Przyszedł rok 2013 i to, co najważniejsze. Stworzenie elastycznego, zróżnicowanego, przewidywalnego dla pracownika i pracodawcy modelu urlopu rodzicielskiego, w którym rodzice mogą zdecydować o czasie jego trwania, sposobie wykorzystania, wysokości świadczenia. Kiedy słyszałem utyskiwanie nad brakiem systemowych rozwiązań w polityce rodzinnej, zawsze sugerowałem utyskującym spojrzenie na to, jak zmieniały się uprawnienia do urlopów dla rodziców w latach 2007 – 2015. I jakie inne zmiany im towarzyszyły.

Praca nad projektem urlopów rodzicielskich wymagała nadzwyczajnej staranności. Wielogodzinne dyskusje w poszukiwaniu najlepszego rozwiązania. Sejm, spotkania z „matkami pierwszego kwartału”, opracowanie portalu informacyjnego, żeby pomysł stał się nie tylko prawem, ale był zrozumiały i każdy mógł z niego korzystać zgodnie z przeznaczeniem. Długie, wieczorne, trudne konsultacje, żeby mógł to być urlop rodzicielski. Sporo było przeciwników tej nazwy i koncepcji. Stąd ostateczny, hybrydowy kształt tego urlopu. Wyliczenia, scenariusze hipotetycznego wykorzystania urlopu i pytania, czy nas na to stać? Bo przecież będzie kosztował wszystkich podatników. W końcu decyzja. Dla dzieci i ich rodziców. Po prostu. Taki był wówczas mój punkt widzenia i motywacja, którą kierowałem się przy pracy nad tym projektem. Nadal jestem przekonany, że współczesne społeczeństwa stać na zapewnienie komfortu rodzicom opiekującym się dziećmi w pierwszym roku ich życia przy jednoczesnym tworzeniu zachęt do opieki przez oboje rodziców zgodnie z ich wyborem o możliwościami, łączenia tej opieki z pracą. Taki był w pierwotnej koncepcji roczny urlop rodzicielski.

Kalendarz urlopów
Ilustracja możliwości korzystania z urlopu rodzicielskiego z portalu rodzicielski.gov.pl Ten portal odegrał wyjątkową rolę, był dla nas podstawowym narzędziem komunikacji z rodzicami zainteresowanymi urlopami. Łączył precyzję opinii prawnych i interpretacji przepisów z przejrzystością i czytelnością komunikacji. Cieszył się ogromną popularnością.

Horyzont

Pogląd, że nasz świat mógłby wyglądać inaczej, gdybyśmy nie byli tak przekonani do celowości i skali redystrybucji naszych dochodów, podatków i roli państwa w tej redystrybucji mieści się współcześnie na pograniczu ekstrawagancji i politycznego samobójstwa. Uznajemy, że państwo jest naszym najlepszym menedżerem. Nigdy nie byłem o tym przekonany. Skoro tak już jest, to wydanie naszych wspólnych pieniędzy na opiekę nad dziećmi w pierwszym roku ich życia uważam za dobry wybór. Projekt wsparcia wszystkich rodziców, którzy nie mają prawa do urlopu rodzicielskiego tysiącem złotych miesięcznie w pierwszym roku życia dziecka, znany słusznie jako „kosiniakowe”, zwieńczył dzieło. Na dzień dobry urlop macierzyński, ojcowski i rodzicielski lub jego ekwiwalent, tak żeby nikt w Polsce nie musiał drżeć o los dziecka w pierwszym roku po jego przyjściu na świat, potem wsparcie żłobków, przedszkoli. Ułatwienia i zachęty w powrocie do pracy i do łączenia urlopów z pracą. Miałem okazję przekonać się, że takiej koncepcji zaangażowania publicznych pieniędzy nie kwestionują nawet zdeklarowani przeciwnicy polityki społecznej. Dlatego, przyznaję, niechętny byłem wielu zmianom urlopu rodzicielskiego wprowadzonym nowelą prezydencką w 2015 roku. Ta zmiana oderwała urlop rodzicielski od pierwszego roku życia dziecka. Jasne, że jest wygodna dla rodziców. Można korzystać z urlopu rodzicielskiego wedle uznania przez kilka lat. Nie taka jednak była pierwotna idea urlopu rodzicielskiego i towarzysząca jej świadomość, że wszyscy, również ci, którzy małych dzieci nie mają, składają się na ten projekt.

Wyzwaniem nie tylko polskiej polityki społecznej jest nie tyle wysokość przeznaczanych na nią środków, co jakość transferów społecznych. Tego, żeby pieniądze trafiały nie tylko tam, gdzie są potrzebne lub się przydadzą, ale przede wszystkim tam, gdzie zostaną zgodnie ze swoim przeznaczeniem wykorzystane. Urlop rodzicielski, w swoim pierwotnym kształcie, uważam za kwintesencję odpowiedzialnej polityki społecznej. I cieszę się, że miałem niepowtarzalną szansę taką ustawę napisać, a ten komentarz dedykuję wszystkim osobom, z którymi przy tym zdarzeniu pracowałem. Rok 2016 przyniósł nowe projekty zmieniające paradygmat i przekraczające horyzont dotychczasowej polityki społecznej.

Wiem o nadużyciach w korzystaniu z urlopu rodzicielskiego, zgodnych z prawem, ale na pewno niezgodnych z celem tego urlopu, którym jest opieka nad dzieckiem. Być może nie przewidzieliśmy wszystkich wymiarów kreatywnej interpretacji przepisów.  Nie zmienia to faktu, że wszyscy rodzice, którzy chcą korzystać z urlopu rodzicielskiego w tym pierwszym, wyjątkowym roku życia dziecka, mają taką możliwość.

marzec 2017