
Czy ptaki przejmują się ornitologią?
Niektórzy ornitolodzy uważają, że ptaki śpiewają nie tylko po to, żeby oznaczyć terytorium czy zachęcić do aktywności na rzecz kontynuacji gatunku, ale również bezinteresownie. Piękno ich pieśni i radość ze śpiewania w niczym wówczas nie ustępują śpiewom wynikającym z powodów pragmatycznych. Podobnie jest z muzyką.
Mam w życiu szczęście obcowania z muzyką w jej wielu wymiarach. Dzięki rodzicom od dziecka (choć nie zawsze z entuzjazmem) uczyłem się grać na pianinie, pod cierpliwym i wyrozumiałym okiem pani profesor Zofii Krywult. Potem szkoły muzyczne, klasyka, jazz, studia, koncerty, festiwale, wspaniali pedagodzy, muzycy, praca w Filharmonii Narodowej, stypendia w City of Birmingham Symphony Orchestra i Chicago Symphony Orchestra, Radio Classic 103,7 FM…. Muzyka była moim środowiskiem naturalnym, ale to było dawno temu.
Potem przyszły lata zawodowo z daleka od muzyki, cenne za sprawą innych doświadczeń. Paradoksalnie, ta perspektywa pomogła mi w zrozumieniu tajemniczej siły i znaczenia muzyki szczególnie w jej konfrontacji i współistnieniu ze współczesną technologią i sztuczną inteligencją.
Rick Beato – muzyk, obserwator i recenzent zmian dokonujących się w świecie muzyki popularnej – trafnie diagnozuje zmianę, która za sprawą nowych kanałów dystrybucji zaczęła się z początkiem XXI wieku. Jego komentarz dotyczy w istocie nie tylko muzyki popularnej, a wszystkich jej gatunków.
Zmiany zasad dystrybucji muzyki i ich konsekwencje to tylko jeden z przejawów rewolucji, w której uczestniczymy.
Można załamywać ręce i wieszczyć koniec świata muzyki, wrażliwości i inteligencji. Będziemy się już tylko przyglądać, jak nasz cywilizacyjny dorobek kwitnie w szponach nieskończonych manipulacji AI, a kolejne z naszych zasad, kanonów i przyzwyczajeń przechodzą do przeszłości.
Pozostanie nam, jeszcze przez jakiś czas, korzystanie z produktów podobnych do muzyki, których AI dostarczy nam w każdym gatunku, w każdej chwili, a jeśli takiego gatunku nie ma, to wygeneruje go na żądanie. Błyskawicznie, bez dylematów procesu twórczego i wątpliwości egzystencjalnych. Czyż nie o tym marzyliśmy? Jak najszybciej i jak najwięcej?
Zapewne u bukmacherów ten scenariusz miałby wielu zwolenników. Czy jest jedyny? Nie jestem o tym przekonany. Przeciwnie. Może dobrze, że to, co od lat było procesem prowadzącym nieuchronnie do zawłaszczenia przez AI intelektualnego i artystycznego dorobku ludzkości, staje się faktem. Koniec złudzeń. Jesteśmy na drugim brzegu.
Czy w związku z tym tracimy przywilej i prawo tworzenia muzyki? To się okaże. Pomińmy nieistotny z punktu widzenia całego procesu etap, w którym dźwięki generowane przez AI są bliźniaczo podobne przede wszystkim do gatunków i stylów muzycznych już i tak mocno „zautomatyzowanych”. Arystokracja muzyczna może wciąż przekonywać, że „nas to nie dotyczy”. Czy tak jest w istocie?
Czy wraz z możliwością generowania muzyki przez AI zrezygnujemy z jej autonomicznego tworzenia? Bardzo możliwe, że tak się stanie, o ile potraktujemy muzykę jako produkt. Dźwięki, agogika, tempo, intonacja, to, co (pozornie) można w muzyce zmierzyć i kwantyfikować, z powodzeniem może być domeną AI. Tyle że nie o to chodzi w muzyce.
Ludzki śpiew też można formatować, kwantyfikować, sprzedawać i używać do różnych celów, ale nie taka jest jego natura.
Śpiew to emanacja ludzkiego głosu. Jego niepowtarzalności. Barwa, brzmienie, sposób frazowania, wrażliwość, intonacja, artykulacja, konfrontacja z akustyką, przestrzenią. Śpiew to zdolność do tworzenia i słyszenia tych wymiarów w ich całości nie wspominając o duszy. Muzyka to czas, o czym tak trafnie mówi Zimerman.
Rozpoznajecie brzmienie głosu bliskich lub znanych wam osób? To dobrze. Czy za sprawą AI utracimy tę zdolność? Bardzo prawdopodobne. To proces, który trwa od lat, i wszystko wskazuje na to, że nie zatrzyma się, zanim ludzki głos nie upodobni się do dźwięków sztucznie generowanych. AI będzie mówić jak ludzie również dlatego, że ludzie będą mówić jak AI.
Czy wiecie, że już nie tylko w studiach nagrań, ale też na scenie, podczas koncertów „na żywo”, wokaliści i wokalistki posługują się urządzeniami korygującymi ich intonację? To po co taki śpiew? Taki głos? Nie lepiej zamienić go na lepszy wariant prosto z AI?
Wbrew wielu przesłankom staram się nie poddawać czarnowidztwu. Przeciwnie, trochę na przekór okolicznościom wróciłem do muzyki, i niezależnie od codziennych obowiązków staram się poświęcić jej więcej czasu.
Teraz, kiedy AI rozbiła bank paradygmatu szybciej i więcej znaczy lepiej i nikt jej już nie dogoni, stajemy przed drzwiami do opcji lepiej, mądrzej, może nawet wrażliwiej z wykorzystaniem AI. Potrafi pisać piosenki podobne do muzyki? Świetnie. Niech je produkuje w dowolnej ilości, jeśli ktoś będzie chciał ich słuchać. Nie rezygnujmy z tego powodu z ich pisania i wykonywania. Korzystajmy z technologii, ale nie zastępujmy nią muzyki. Muzyka to nie dźwięki, a to co pomiędzy dźwiękami. Naiwne?
Nie wiem, czy ptaki śpiewają wyłącznie z powodów determinowanych terytorialnie i ewolucyjnie. Nawet jeśli tak jest, to cieszę się z ich śpiewu na wiosnę.
Życzę Państwu wiosną i zawsze czasu na granie i śpiewanie, w tej czy innej formie, tak jak to Państwo rozumieją i czują. Życzę czasu na twórczość, czasu dla siebie, dla bliskich w przekonaniu, że pomimo zasad determinizmu, praw rynku, politycznych wyzwań i dyktatury mediów warto tworzyć świat, w którym jesteśmy u siebie. Dla mnie to świat, w którym jest ważne miejsce dla muzyki.
Grajmy i śpiewajmy.
Rys. Elżbieta Kiełczykowska
Informację o obserwacjach ornitologów zaczerpnąłem z książki: Ian Brennan, „Silenced by Sound: The Music Meritocracy Myth” 2019
Zachęcam do lektury felietonu z tego bloga sprzed lat. O fundamentalnej zmianie w sposobie tworzenia muzyki.