
Pokrzywnik
Koniec świata, podobnie jak jego centrum, zależy od punktu widzenia. Do Pokrzywnika jechaliśmy krętymi drogami w okolicach Jeleniej Góry. W nocy i w deszczu niewiele było widać. Pokrzywnik jest dobrze schowany przed drogą. Trzeba wiedzieć czego się szuka.
Domy Pokrzywnika dzielą się na odnowione, odnawiane, zapuszczone i w pół drogi. Niewiele ich jest, ale za to w samym centrum wsi plac zabaw dla dzieci, ogólnopolski znak firmowy przynależności do programów samorządowo-unijnych. I świetlica. Dla mieszkających w jej pobliżu kotów. Nocą spacer z psem jest dość ryzykowny, bo lokalni stróże podwórek pilnują swojego terytorium bez sentymentów dla przyjezdnych. O poranku skowronki i inne ptactwo. Znacznie pogodniej. Pola, pagórki, łąki, zaskakująco stromy wąwóz. Można wpaść prosto do rzeki z Pokrzywnika.
Pokrzywnik 11 to kwatera i meta dla wyznawców Jadłonomii. To tu powstają wegetariańskie filmy, przepisy i pomysły na życie. Z dala od centrum. To tam podążają ludzie z centrum, żeby skosztować, jak smakuje życie z Pokrzywnika.
Okolica pełna zagadek, zrujnowanych pałaców i dworów zagubionych w zdziczałej zieleni, sąsiadujących ze spadkiem po minionych czasach. Hektary zaniedbanych parków. Co krok to dowód jakim szkodnikiem potrafi być człowiek dewastujący.
Przy dużym stole w Pokrzywniku siadają ludzie z różnych stron. Ludzie niedewastujący. Buty zostawiają przed progiem.
Pokrzywnik to miejsce w samym centrum. Na końcu świata.

Zdjęcie ilustrujące wpis zrobiłem przed wejściem do Domu Gościnnego w Pokrzywniku.