Kilka widoków po drodze z Krakowa

W 2014 roku Grzegorz Turnau nagrał „7 widoków w drodze do Krakowa”. Płytę inspirowaną dekoracyjnymi malowidłami ściennymi odkrytymi w jednej z krakowskich kamienic. Prawdopodobnie namalował je Józef Peszka. Tenczyn, Czerna, Tyniec, Krzeszowice, Korzkiew, Grodzisko, Ojców. Poszedłem śladem tych piosenek i widoków. Autorem słów cytowanych piosenek jest Bronisław Maj.

…Nocą w ruinach dudnią kroki. Co to za duch? To duch epoki…

Tenczynek, dawna rzemieślnicza osada Tenczyna

Środa, 15 lutego 2017, godz. 17:15. Sklep spożywczy.

– Niech Pan spróbuje „Aborygena”. Browar tenczyński. Mówią, że gorzkie, ale dobre. Browar jest na sprzedaż. Teraz ten poseł, wie pan, ten, co zawsze występuje w apaszce pod szyją, jest właścicielem. Jak on się nazywa, pani Basiu? Wie pani, że nie pamiętam. No ten, który jest w rządzie, zawsze był, z jakiej on jest partii? Z apaszką to może senator Jackowski? Nie. Skądże znowu. Palikot? On to ma właśnie teraz browar przejąć. Proszę pana, kiedyś to był browar. W książkach do historii można było o nim czytać. Po wojnie już tylko przetwory z owoców, soki owocowe, jakieś wino produkowali. Teraz tam może trzech, czterech ludzi pracuje. Też na wypowiedzeniu. Panie Zbyszku, pan będzie wiedział, jak się nazywa właściciel browaru. To mnie pani teraz zagięła. Mam na końcu języka. Zaraz sobie przypomnę. Browar to nasze życie. Ciekawe, jak będzie, kiedy Palikot kupi. Niech pan weźmie jeszcze to ciemne, „imperial”, mocne jest. Drogie, ale klienci chwalą. Wie pan, na zamku w Tenczynie przez tyle lat też były ruiny. Nic się nie działo. Potem zaczęli remontować. Mówią, że pięć baniek na to poszło. Teraz oddali Potockim. Pewno hotel będzie albo do wynajęcia na wesela i komunie jak w Korzkwi, albo jakieś luksusowe spa. Bo co oni tam zrobią? No, ale coś będzie, a nie ruiny. Po ruinach to tylko można pochodzić, a gdyby wesela, komunie były, to jakiś pożytek by był. Co pani opowiada, na zamku muzeum będzie. A kto by dzisiaj chodził po muzeach. Mało tu muzeów? Już wiem! Jakubiak. Marek Jakubiak. Przypomniałem sobie. Z Nowoczesnej? Nie, no co pani! Od Kukiza. Pan to ma pamięć do nazwisk. Ciekawe, co teraz z naszym browarem będzie. Dwa imperiale i żubrówka, panie Zbyszku? Bardzo proszę.

Tenczyn. Zamek w odbudowie

 

…Czy za tą mroczną Czerną lśni w świetle drugi brzeg? Czy za tym światem ciemnym gdzieś jasny zaświat jest?…

Karmelici z Czernej

Stromo. Kiedy śnieg topnieje, żeby po chwili znów zamarznąć, ślisko. Podjazd obciążony ryzykiem. Dwóch młodych karmelitów idzie pod górę spacerkiem, z uśmiechem, raźnie, jakby się wybrali na nordic walking.  Dom Pielgrzyma w Czernej w budowie. Kameralne, starannie urządzone muzeum Karmelitów. Historia zakonu w Polsce. Na interaktywnej osi czasu kolejne poplątane politycznie, historycznie pogmatwane mapy Polski. Na każdej Karmelici. Od końca XIV wieku. Rzucani z miejsca na miejsce, ale obecni. Starannie skomponowana filmowa autobiografia zakonu, a przede wszystkim słowa. „O pracy. Trzeba wam się zajmować jaką pracą, aby was szatan zawsze zastał zatrudnionymi i żeby wskutek próżnowania waszego nie znalazł jakiego wejścia do dusz waszych”. Księgarnia. Najlepsze miejsce na wiarę w słowa. Restauracja. Z definicji lokal z obsługą kelnerską. Nie tutaj. Raczej restaurowanie słów, myśli, przywracanie do życia. Posiłek, niekoniecznie jedzenie. Stoliki i krzesła nienagannie na swoim miejscu. Asceza odnowy. Rozmach całości założenia. Odpocznij u źródła. Zaproszenie do rekolekcji, wyciszenia, skupienia, liturgii i smacznego obiadu. Po legendarnym moście przypominającym rzymskie akwedukty, budowanym przez eremitów w latach 1671 – 1691, niewiele zostało. Poza legendą. Mówią, że diabły i czarownice się tu spotykają. Kilka zrujnowanych przęseł, szkielet bramy prowadzącej do dawnego folwarku. Dwadzieścia lat ten most budowali. Ponad trzysta dwadzieścia lat temu, a konsensusu nie ma. Anielski czy wręcz przeciwnie.

Czerna. Widok z Klasztoru Karmelitów
Makieta mostu w Muzeum Karmelitów w Czernej.
Niewiele z mostu w Czernej zostało. Legenda

 

Pod mostem w Krzeszowicach płynie srebrzysta woda. Jak letnia błyskawica przeminą – miłość, uroda, przeminą jak ta woda. Pod mostem w Krzeszowicach

Mostek w Krzeszowicach

Św. Marcin z Krzeszowic

Po dwustu dwudziestu ośmiu pomieszczeniach pałacu Potockich w Krzeszowicach niewiele zostało. Po stylu renesansu włoskiego dziury w oknach. Po letniej rezydencji generalnego gubernatora Hansa Franka czarna dziura. Po domu opieki nad dziećmi i młodzieżą Sława Przybylska i Stefan Bratkowski. Wychowankowie. Jak można zagubić, zaprzepaścić takie miejsce? W najwyższym miejscu miasta, w zabytkowym parku. Jak można pozwolić, żeby popadało w ruinę, ktokolwiek tu był, mieszkał, wychowywał się, bawił. Ktokolwiek był właścicielem. Można. Historię najłatwiej oceniać, kiedy nie było się na jej miejscu. Ktokolwiek jest bez grzechu niech pierwszy rzuca. Kamieni pod dostatkiem. Kto ma pod ręką kamień, niech rzuca śmiało. Nie ma takiego, w którego nie można czasem rzucić. Nie ma takiego, który nie dostał czasem kamieniem.

Tuż obok jest Święty Marcin. W kościele w Krzeszowicach. Coś wie o życiu i kamieniach. Żołnierz, mnich, biskup.  Ma na liście swoich patronatów kilka godnych zawodów. Kapeluszników, krawców, hotelarzy, żołnierzy, kawalerzystów, właścicieli winnic. Arystokratyczne rody i dzieci. I daje radę. Mimo że jest też patronem więźniów, pijaków i żebraków.

Może w Krzeszowicach wziął za dużo na plecy. Może aż tyle nie dało się udźwignąć, żeby pałac nie popadł w ruinę. Kamień po kamieniu. Może ma pomysł, jak te kamienie poskładać.

Św. Michał Archanioł z kościoła Św. Marcina w Krzeszowicach

 

Przechodniu, pieśni wysłuchaj

Co dosyć przykra dla ucha

To tu, pod lipą w Korzkwi

Miał miejsce finał gorzki

Żywota Aptekarzowej

A jak to było – opowiem…

 

Korzkiew

Apteki nie znalazłem. Nie szukałem. Jest zamek w stanie odbudowy. Okazały. Sale odrestaurowane, poznały smak niejednego wesela. Na ścianach bogata ekspozycja poroży. Po weselu pustka. Kominek zgasł. Stoły, przy których jeszcze przed chwilą tyle się działo i tliło. Ustawione dla państwa młodych i gości. Czekają na nową parę. Toasty i zabawa. Gorzko. Do następnego. Przy wejściu na zamek zachęta do noclegu. Na podzamczu stanica harcerska. Na wzgórzu pięknie położony kościół, którego dzwon nadaje ciszy sens. Jak wesele. Korzkiew. Dzwon. Korzkiew. Dzwon. Korzkiew. Gorzko. Gorzko.

Schody na zamku w Korzkwi

 

Zamek w Tyńcu – świątynia. Dołem Wisła płynie…

 Tyniec

Benedyktyńska gościnność. Słynna ze swoich dań. Restauracja chwilowo nieczynna. Remont. Kawiarnia próbuje dotrzymać kroku, ale przy minorowych akordach muzyki organowej trudno o zapach kawy i pogodę ducha. Szczególnie kiedy zacina się urządzenie do zaparzania. Kawa orkiszowa i kawa meksykańskiego mnicha pozwalają zmienić tonację. Sklep opactwa benedyktynów w Tyńcu bogaty. Na serce, wątrobę i duszę. Obok herbaty, kiszonej kapusty, magnesów na lodówkę, win i nadziei, nalewek i likierów – książki. Słowo. Modlitwa oblata. Dni skupienia i cisza. To Wisła pod Krakowem tak płynie. Samotnie. Na spotkanie. Z Bogiem. Łabędziami, dzikimi kaczkami i kurkami wodnymi. Słońcem, wierzbami i wiosną.

Wisła pod Tyńcem

 

Ojców – maczuga cień rzuca długi. A gdzie Herkules od tej maczugi?

Maczuga

No właśnie. Zamek w Pieskowej Skale – gwiazda filmowa, perła w koronie Orlich Gniazd, miejsce obowiązkowych pielgrzymek wycieczek szkolnych i podziwu zagranicznych turystów lśni czystością. Po remoncie. Zniknęły nieproszone rośliny wdzierające się w kamień. Słońce odbija się w różnych odcieniach bieli. Pieski i rowery należy zostawić przed wejściem na dziedziniec w Pieskowej Skale. Maczuga po swojemu. Do góry głową.  Z dystansem. W bezpiecznej odległości. Kto był jej Herkulesem? A jeśli nie Herkules, to kto? Która historia? Która legenda? Twardowski, diabeł czy Krak? Bo przecież nie ten nieszczęsny giermek lutnista, który zakochał się bez pamięci w Dorotce z Toporczyków. Próbował, przebrany – jak zwykle w takich historiach – w zakonny habit wyrwać ukochaną ze znienawidzonych szponów prawowitego małżonka. Kto wie? Gargantuiczna może być siła miłości. Trudno uwierzyć, że lokalnym Herkulesem mógł być któryś z Szafrańców – alchemików, rozbójników. Są raczej czarną legendą Pieskowej Skały. Z maczugą nie powinni mieć do czynienia, ale kto wie? Bogata jest lista ojców legend i historii Pieskowej Skały …Bo życie krótkie, sztuka zaś długa, to właśnie znaczy ta tu maczuga

Maczuga. Widok z dziedzińca Zamku w Pieskowej Skale

Do Grodziska tym razem nie zdążyłem. Będzie do czego wrócić. Włączyć „7 widoków w drodze do Krakowa”. Posłuchać jak śpiewa się wierszem.

Zdjęcie ilustrujące ten wpis zrobiłem w Krakowie, tuż obok Bramy Floriańskiej.