orkiestry
to dążenie do doskonałości, perfekcyjnej organizacji i – nie ma się co oszukiwać – podporządkowanie indywidualności dla wspólnego celu. Niekoniecznie wspólnego dobra. W pewnym sensie ideał minionej epoki. Cywilizacji przemysłowej i kultury analogowej.
A może jest inaczej? Może wręcz przeciwnie? Orkiestra to tworzenie indywidualnościom przestrzeni, w której mogą realizować swój cel, spełniać marzenia, unosić się znacznie wyżej niż w pojedynkę? Doświadczyłem tego uczucia grając w orkiestrze.
Nieprzypadkowo europejska muzyka klasyczna, jej zasady i instrumentarium stały się przedmiotem studiów, adaptacji, w pewnym sensie kultu w społeczeństwach, których fundamenty opierają się na społecznej koncepcji konfucjanizmu – przestrzeganiu obowiązków wynikających z hierarchii społecznej, tradycji, ładu i porządku. Czy to zapowiedź, że orkiestry symfoniczne, wbrew symptomom wyraźnym z europejskiej perspektywy, nie przechodzą do przeszłości? Czy to tylko przystanek na drodze do nieuniknionego zapomnienia?
Architekturę i reguły tworzenia orkiestr poznałem na najlepszych przykładach. Za kulisami Chicago Symphony Orchestra, kiedy jej dyrektorem artystycznym był Daniel Barenboim, czy City of Birmingham Symphony Orchestra, kiedy jej szefem był Simon Rattle. Pracowałem kilka lat w Filharmonii Narodowej w Warszawie jako szef jej promocji pod batutą dyrektora Kazimierza Korda. W poszukiwaniu idealnego brzmienia, wykonawców, interpretacji, słuchaczy.
Na jedno stanowisko w orkiestrze chicagowskiej zgłaszało się czasem kilkuset spełniających wstępne kryteria kandydatów. Selekcja była bezwzględna. Do etapu finałowych przesłuchań docierali nieliczni. Nie zawsze wskazywano zwycięzcę. Spełnienie wszystkich kryteriów stawianych przez taką organizację jest karkołomnym wyzwaniem.
Równie fascynujące jest, kiedy tworzy się orkiestrę kształtując jej cel poprzez rozwój predyspozycji i aspiracji jej uczestników. Oto stają przed państwem kandydaci, którzy mają talent i możliwości, ale niekoniecznie identyczne z waszymi oczekiwaniami. Waszą rolą jest stworzenie z nich orkiestry. To nieco inny model zarządzania i organizacji. Szuka się wówczas nie tyle idealnych wykonawców do z góry założonej roli, co buduje te role i drogę do celu w oparciu o potencjał ludzi, których spotyka się na tej drodze. Pojęcie orkiestry nabiera wówczas nowego sensu.
Połączenie obu strategii jest możliwe. Myślę, optymalne. Kilka takich orkiestr, nie tylko muzycznych, miałem okazję stworzyć. Z tych muzycznych, pod żadnym względem nieporównywalnych do gigantów, najciekawsze to Wiosenna Orkiestra Warszawskiej Jesieni i Wędrowna Orkiestra Agrafki Muzycznej. Każda historia potrzebuje swojej orkiestry i każda ma taką orkiestrę, na jaką sobie zapracuje.
To krótka historia Wędrownej Orkiestry Agrafki Muzycznej.
O Orkiestrze Agrafki Muzycznej, która wędruje do źródeł
***
Dawno, dawno temu, kiedy rozpoczynaliśmy realizację programu Agrafka Muzyczna, myśleliśmy przede wszystkim o pomocy niezamożnym, zdolnym uczniom szkół muzycznych II stopnia.
Pierwsza grupa stypendystów wzięła udział w warsztatach Die Kunst der Fuge. Kolejne warsztaty to Cztery Struny Świata i Bas na Czas.
Upłynęły trzy lata, tygodnie zajęć, kilka płyt, koncertów, godziny nagrań, setki, a może już tysiące maili, ankiet, listów, przesłuchaliśmy kolejnych kandydatów na stypendystów, zanim zdecydowaliśmy się podzielić naszymi doświadczeniami i ruszyć w pierwszą trasę Wędrownej Orkiestry Agrafki Muzycznej. Jaka to będzie orkiestra?
***
Muzyka od zawsze wiązała się z drogą i wędrowaniem. Minstrele, bablowie, klezmerzy, muzycy bluesowi, trubadurzy czy truwerzy… Pisali o wędrownych muzykach Hrabal i Gałczyński, śpiewał Grzegorz Turnau. Wędrowni muzycy doczekali się nawet patrona – św. Juliana Hospitatora, który przy okazji opiekuje się wszystkimi podróżującymi i pielgrzymami. Życie muzyka to podróż. Poznawanie. Spotkania. Nie tylko podróż do źródeł czasu – w poszukiwaniu najtrafniejszej interpretacji. To podróż w głąb siebie – dla przekazania emocji i nastrojów. To również podróż w przestrzeni, poprzez miejsca i krajobrazy. Każdy z naszych koncertów jest nie tylko ważnym przystankiem w tej podróży. Chcemy się uczyć miejsc, w których gramy. Dlatego zapraszamy do współpracy dzieci z „lokalnych” szkół muzycznych. Dlatego to Wędrowna Orkiestra Agrafki Muzycznej.
Często zapominamy, że utwory wykonywane współcześnie w salach koncertowych nie były do tych sal przeznaczone. Dziś muzyka coraz częściej opuszcza tradycyjne instytucje kultury, przenosząc się do nowych, mniej hermetycznych, czasem podejrzanych akustycznie, ale znacznie przyjaźniejszych, ciekawszych przestrzeni. Dlatego nasza trasa prowadzi od tarasu widokowego Pałacu Kultury w Warszawie przez kościoły Kazimierza i Gdańska, zamki Nidzicy i Lidzbarka Warmińskiego aż po Ratusz Staromiejski we Wrocławiu, uzdrowisko w Lądku Zdroju i Stodołę Europejską w Wójtowicach koło Bystrzycy Kłodzkiej. Każdy z tych koncertów będzie miał odrębny program. W zgodzie z miejscem, przestrzenią, czasem, nastrojem.
Czy zastanawiali się Państwo nad dziwacznością ciszy (przerywanej obowiązkowym pokasływaniem i chrząkaniem) panującej w przerwach pomiędzy częściami cyklicznych utworów wykonywanych w sali koncertowej? Gdyby Haydn lub Mozart nie usłyszeli braw po wirtuozowskich kadencjach swoich koncertów, pewnie pomyśleliby o zmianie zawodu. Minione stulecie, wiek filharmonii, radykalnie zmieniło obyczaje koncertowe. Słuchacz – uczestnik koncertowego rytuału, jeśli pozwoli sobie na spontaniczną, a nieprzewidzianą protokołem reakcję, uznany zostanie za barbarzyńcę, a co najmniej nieuka. Konwencją naszych koncertowych obyczajów jest brak konwencji. Kiedy gramy muzykę wymagającą skupienia, oczekujemy tego od publiczności, ale kiedy gramy, żeby bawić…
Każda historia potrzebuje swojej orkiestry. Dlatego tak różne instrumentarium orkiestry barokowej, romantycznej, wagnerowskiej, kameralnej, symfonicznej, dlatego Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Nie budowaliśmy naszej orkiestry w poszukiwaniu najlepszych wykonawców do z góry założonych ról. Do współpracy zaprosiliśmy po prostu młodych zdolnych ludzi, bez względu na instrumenty, na których grają. Stąd tak nietypowe instrumentarium, dla którego tworzymy wspólnie repertuar. Dlatego też każde warsztaty rozpoczynamy studiowaniem muzycznego testamentu Jana Sebastiana Bacha – Kunst der Fuge – dzieła nieprzeznaczonego na żaden konkretny zestaw instrumentów.
Bach nie był kompozytorem barokowym, Mozart nie był klasykiem, a Charlie Parker nie improwizował w stylu Parkera. Oni po prostu grali i komponowali swoją muzykę, którą później, z perspektywy czasu, ujęto w pojęcia stylu, gatunku, konwencji. W programie Agrafki Muzycznej nie dzielimy muzyki na klasyczną, jazzową, ludową… Staramy się otwierać różne szuflady, zaglądać na wszystkie półki. Dlatego program naszych koncertów obejmuje muzykę wielu tradycji kulturowych, stylów, gatunków. Szukamy w muzyce tego, co wspólne, a nie tego, co dzieli.
Czy zauważyli Państwo, jak często uczniowie szkół muzycznych nie potrafią improwizować, komponować czy zagrać ze słuchu prostej melodii, a nawet śpiewać lub tańczyć? Czasem nawet uważają, że im nie wypada. Na pytanie: Czy potrafisz zaimprowizować?, odpowiadają: Nie! Na pytanie:Dlaczego?, odpowiadają: Bo nigdy nie próbowałem. To tak, jakbyśmy próbowali nauczyć się jeździć na rowerze, nigdy na niego nie siadając. A muzyka to przecież od wieków rytm, improwizacja, taniec, śpiew, ruch… a nie tylko dźwięki. Dlatego integralną częścią programu Agrafki Muzycznej jest nauka tańca, wspólne zajęcia rytmiczne, nauka gry na nowych instrumentach, zajęcia fizyczne, ćwiczenia z wizualizacji muzyki. Dlatego elementy tych zajęć znajdują się również w programach naszych koncertów. Bo koncerty Wędrownej Orkiestry Agrafki Muzycznej to dalszy ciąg naszych warsztatów, próba dzielenia się ze słuchaczami naszymi doświadczeniami i dalszy proces uczenia. Koncert – spotkanie – rozmowa. Forma otwarta, do pewnego stopnia zawsze improwizowana.
Jeśli nie możesz się nauczyć grać ze słuchu, to trudno! Zawsze możesz się nauczyć z nut. Szkoda, że tak rzadko pamiętamy o tej prostej prawdzie, o tym, że dziecko nie nauczy się mówić lub chodzić poprzez doskonalenie „aparatu” mówienia i chodzenia, lecz stworzy go, dlatego że chce coś powiedzieć, dokądś dojść. Dlatego w programie Agrafki Muzycznej tak dużą wagę przywiązujemy do improwizacji i kompozycji. Do własnych wypowiedzi muzycznych stypendystów. (…)
Radosław Mleczko
Dyrektor Artystyczny Programu
powyższy tekst przytoczyłem za kalendarz.ngo.pl
Wiosenna Orkiestra Warszawskiej Jesieni była innym pomysłem, do którego zainspirował mnie Krzysztof Knittel, a swoim autorytetem wsparli m. in. Jacek Kasprzyk i Jerzy Maksymiuk. O tej i kilku innych może kiedyś opowiem na blogu.