
radio classic
Na początku było pod górkę
Prezesem zarządu i dyrektorem generalnym Radia Classic 103,7 FM zostałem, kiedy spółce groziła utrata koncesji w związku z przekraczanymi terminami rozpoczęcia emisji. Na szczęście miałem wśród udziałowców poważny fundusz inwestycyjny i ludzi, którzy go tworzyli, umiarkowane zainteresowanego udziałowca z francuskiego Radio Classique, a przede wszystkim przekonanie, że komercyjna stacja nadająca muzykę klasyczną zbawi świat.
Od kiedy Radio Classic pojawiło się w eterze (…) życzę mu, żeby istniało zawsze, żeby broniło resztek polskiej inteligencji od zalewu tandety muzycznej, żeby coś takiego zawsze było na podorędziu jak Radio Classic. Jeremi Przybora
Powiedzieć, że startowaliśmy w warunkach partyzanckich to eufemizm. Do zaimprowizowanego studia zwiozłem swój sprzęt i płyty. Pierwsze programy emitowaliśmy, zarzucając na głowę koc, żeby nie było za dużego pogłosu. Potem zbudowaliśmy ze styropianu coś na kształt studia zwanego budką. Sprzętu przybyło. No i graliśmy. Muzykę klasyczną w jej najlepszych wykonaniach. Zwolnij tempo, włącz Radio Classic. Dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Piramida gustów
Czas pokazał, że nie chodziło tylko o muzykę. Nawet jeśli to była zaledwie partyzancka potyczka, to pytanie o to, czy kultura społeczna, media, piramida gustów są obszarem zarezerwowanym wyłącznie dla kryteriów słuchalności, oglądalności, kliknięć i lajków jest dziś równie aktualne. Na deficyt „słuchalności” nie mogliśmy narzekać. Z dystansem podchodzę do takich badań, ale skoro przekonywały nas, że po drugiej stronie studia ze styropianu jest w Warszawie sto tysięcy wiernych słuchaczy tym lepiej dla badań. Nie o „słuchalność” jednak chodziło, a o to kto, czego, po co, dlaczego, w imię czego słucha i co z tego wynika. Takie pytania były dla mnie istotniejsze, kiedy tworzyłem Radio Classic 103,7 FM niż kwestionariusze badające wskaźnik słuchaczogodzin i krzesłosłuchaczy.
To wspaniale, że jest państwa Radio, bardzo często państwa z przyjaciółmi słuchamy i za to, co państwo robią, należy wam się podziękowanie i wielka nagroda. Jerzy Maksymiuk
Na przełęczy Ticlio
Nagród było sporo. Nagroda Ernesta w Dziedzinie Kultury, którą dostałem od Elżbiety Dzikowskiej nie tylko za radio, ale też za współpracę przy budowie pomnika inżyniera Ernesta Malinowskiego w Peru. Nagrodą był honorowy udział najwybitniejszych polskich muzyków w koncercie w Filharmonii Narodowej z okazji urodzin radia. Nagrodą byli słuchacze. Wymagający, często krytyczni, czasem złośliwi, ale najczęściej życzliwi, bywało, że zakochani w Radio Classic i muzyce tak jak my. Przybywali do nas z miesiąca na miesiąc. Powstał niepowtarzalny zespół prezenterów – współautorów programu. Ludzi z różnych planet, z różnym doświadczeniem, różnymi pomysłami, w różnym wieku. Myślę, ze łączyła nas nie tylko muzyka.
Maraton gwiazd muzyki poważnej trwał cztery godziny, aż do 23:30. W przerwie grała studencka orkiestra salonowa, a słuchaczy częstowano piwem Classic. Koncert „Bliżej Gwiazd” miał dwie przyczyny. Jedną, z którą wiązał się jego tytuł, to idea postawienia na przełęczy Ticlio w Peru pomnika Ernesta Malinowskiego (…) Drugą przyczyną, dla której można było zebrać tyle świetnych nazwisk w jednym miejscu, były pierwsze urodziny warszawskiego Radia Classic, nadającego muzykę poważną. Na początku słuchało go chyba ze sto osób, dziś- wedle badań OBOP – ok. stu tysięcy … Dorota Szwarcman, Maraton classyczny, Gazeta Stołeczna
on / off
Byliśmy jedyną stacją, w której nie było polityki i kroniki kryminalnej. Oszczędne serwisy informacyjne wyłącznie o odkryciach naukowych, o przyrodzie, o muzyce, sztuce, lokalnych zdarzeniach, ale daleko od polityki. Szybko zdaliśmy sobie sprawę jak wymagające jest przygotowanie takiego serwisu, w odróżnieniu od wszędzie dostępnej sensacji. Za najdrobniejszą wzmiankę o polityce lub o polityku groziła kara wykluczenia z zespołu. Nie zdarzyło się. Pod tym względem chyba nie było bardziej offowej stacji radiowej niż nasze Radio Classic.
Mieliśmy też wierną i szanowaną przez nas opozycję. W jej szeregach część słuchaczy przywiązanych do ówczesnej konwencji II Programu Polskiego Radia. Drażniła ich, stosowana przez nas zasada informowania kto, kiedy i co grał dopiero po odtworzeniu utworu. Choć dotyczyła tylko części programu i jego wybranych godzin, przyznam, że budziła czasem reakcje nieparlamentarne. Dziś, w dobie „Trybunału Płytowego Dwójki”, kiedy Dwójka o wybranych porach z rozmachem prezentuje części utworów, nie warto specjalnie rozpisywać się nad zaletami tej konwencji. Może kiedyś na blogu o tym napiszę, bo nie był to ani kaprys ani złośliwość, ani brak kompetencji. Zmiana paradygmatu.
Otóż Radio Classic (…) nadaje tylko muzykę poważną (czy „klasyczną” w szerokim sensie) o pierwszorzędnej, niekwestionowanej wartości, całą dobę, na okrągło, w doskonałych nagraniach (…) nadaje utwory powstałe w ciągu ostatnich czterech wieków – od wczesnego baroku (XVII) po klasykę XX wieku. Daje tylko czystą muzykę, bez komentarzy, często nawet bez wstępnych zapowiedzi; całe utwory lub ich części, blokami programowymi (muzyka symfoniczna, kameralna, operowa, religijna, muzyka baroku, klasycyzmu, romantyzmu, bądź też mieszając (świadomie) różne rodzaje i gatunki. Dostosowuje też, jak zauważyłem, charakter muzyki, lżejszej czy poważniejszej do pory dnia (lub nocy)…Bohdan Pociej, Tygodnik Solidarność.
Raz na jakiś czas spotykaliśmy się podczas radiowego kolegium. Ustalaliśmy strategię, a potem każdy z prezenterów miał swobodę, jak tę strategię realizować w swoim programie. Czasem ktoś się trochę zapędził, ale co do zasady radio było w pełni autorskie. Zarówno z perspektywy każdej audycji, jak i całości programu, za który brałem odpowiedzialność.
Bardzo się ucieszyłem z powstania Radia Classic, teraz słucham regularnie, mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że słucham Radia Classic codziennie. Bardzo odpowiada mi ta formuła radia. Andrzej Blikle
Graliśmy trzy lata. Bywało ciężko, ale pozycja radia rosła, przyznano nam nowe częstotliwości, coraz więcej słuchaczy, reklam, coraz więcej pomysłów, które dawały nam dodatkowe dochody. Ot, choćby muzyczna giełda Radia Classic, która była nie tyle pomysłem na kasę, co rodzajem interaktywnej gry ze słuchaczami. Sprzedawaliśmy płyty. Ich cena uzależniona była od wielkości sprzedaży. Rosła, kiedy płyta dobrze się sprzedawała, malała, kiedy nie było zainteresowania. Raz dziennie prezentowaliśmy aktualne notowania muzycznej giełdy. Słuchacze zamawiali, a my wysyłaliśmy im płyty. To był twardy sondaż reakcji na prezentowane nagrania. Kupno – sprzedaż informacji o muzycznych preferencjach.
Właściwie tylko Radia Classic słucham. Krzesimir Dębski
start up i duża ryba
Przyszedł czas, kiedy duża ryba pożera małe ryby. Przez blisko rok negocjowałem sprzedaż udziałów. Fundusz inwestycyjny, dzięki któremu radio miało finansowe podstawy, miał do zrealizowania swoje biznesowe cele. Przykro się było z radiem rozstawać, bo nie był to dla mnie zwyczajny produkt na sprzedaż, ale takie były reguły gry.
Kiedy dziś myślę o tym projekcie, formacie radia, organizacji zespołu, który na potrzeby radia stworzyliśmy, zawodowych relacjach między ludźmi, indywidualnościach tworzących program, otoczeniu biznesowym, rodzajach zawieranych umów, jestem przekonany, że niejeden dobrze skalowany start up mógłby nam pozazdrościć. Format radia? Mimo upływu czasu nie jest archeologicznym wykopaliskiem. Radio Classic 103,7 miało jednak nie tylko format, ale i duszę. W przypadku muzyki ma to pewne znaczenie. Byłoby mu trudniej na współczesnym rynku, ale gdyby zasady nim rządzące oparte były na różnorodności mediów dałoby radę. Rzecz jasna z innym rozumieniem kanonu klasyki.
Konsekwencją przyjętych reguł gry jest dziś spłaszczona oferta stacji radiowych. Kiedy jedzie się przez Polskę większość z nich gra mniej więcej to samo. Lepiej lub gorzej, ale bardzo podobnie. Może to się kiedyś zmieni. Nasz pejzaż dźwiękowy jest znacznie bogatszy niż to, na co dziś mogą pozwolić sobie radiowi nadawcy. Jasne, że więcej znajdziemy w sieci, ale musimy mieć pomysł na to, czego szukać, a radio to wciąż kilka godzin dziennie „przeciętnego radiosłuchacza”.
I jeszcze jedno wyjaśnienie. Często spotykam się z osobami, które uważają współczesne radio RMF Classic za kontynuację naszego Radio Classic 103,7 FM. Jedni mnie za to chwalą inni krytykują. Jedni i drudzy niesłusznie. RMF Classic, mimo że nazwa zbliżona, nie jest prawnym ani programowym następcą czy kontynuatorem Radia Classic 103,7 FM.
Fot. Filip Kurkowski, laureat konkursu O!ZNAKI PRACY 2018, zdjęcie z cyklu „Zanim meble składało się samemu”.